tadeusz kadow
Dołączył: 06 Kwi 2008 Posty: 104 Skąd: wrocław
|
Wysłany: 07 Wrz 2010 17:48 pm Temat postu: POWRÓT TO WSPANIAŁA PRZYGODA |
|
|
Natychmiast po otrzymaniu wiadomości o zakończeniu mojej misji rozpocząłem "planowanie"drogi powrotnej do kraju.
Rozleciały się jak przysłowiowe domki z kart jego wcześniejsze wersje tak żmudnie opracowywane wieczorami.
Rozleciały się z zasadniczego powodu, jak powiedział mi Radca Handlowy za moje zaangażowanie w bezproblemowe wykonanie zadania jako nagrodę mogę sam zaplanować sobie trasę powrotu oraz mam zgodę na 90 dniowy jej termin oraz częściowe pokrycie kosztów. Uprzednio planując w wieczornych marzeniach powrót takiego wariantu w ogóle nie brałem pod uwagę,będąc przekonany,że będzie tak jak przy przylocie do Indonezji - Dżakarta - Praga - Warszawa!.
Byłem tą wiadomością naprawdę zaskoczony i na taki wariant powrotu nawet w najskrytszych marzeniach nie przygotowany.
Będąc już jednak tyle czasu poza krajem w "obcych"stronach na temat podróży zagranicznej miałem znacznie lepsze rozpoznanie jak w czasie kiedy do Dżakarty przylatywałem.
Wiedziałem jedno - sam takiej trasy powrotu nie zaplanuję,bo pierwotnie zaraz po otrzymaniu tej decyzji nie przychodziło mi do głowy jak ja te trzy miesiące mam zamiar spożytkować a po drugie nie miałem rozeznania jakie będą tego koszta.
Powrotny samolotowy bilet miałem opłacony przez firmę która mnie na misję kierowała,pozostawały więc koszta mojego osobistego utrzymania,dojazdy,zakwaterowanie i jedzenie w krajach które zamierzałem zwiedzać.
Im dłużej to analizowałem i im częściej zaglądałem do różnych folderów biur podróży tym bardziej stawałem się tą moją sytuacją przestraszony.
Coraz częściej nachodziły mnie myśli - a może dać sobie z tym spokój i prosto z Dżakarty do Warszawy.
Kiedy tak to wszystko,planowałem,ustalałem,podliczałem i dodawałem oraz odejmowałem - przyznaję byłem bardzo blisko podjęcia takiej decyzji i chyba bym ją podjął ale jak to zwykle w życiu bywa w zasadniczych naszych decyzjach o wszystkim decydują - przypadki!
Tak było i w moim przypadku kiedy w biurze CSA /czechosłowackich linii lotniczych/bukowałem bilet na powrót osoba mnie obsługująca przedstawiła mi ofertę innej trasy powrotu niż Dżakarta - Praga.
Właśnie ta oferta przesądziła o wszystkim.
Zaproponowano mi jako "stałemu"pasażerowi CSA/przypominam,że tylko raz jedyny do stolicy Indonezji tymi liniami leciałem/ przelot kontraktowy na trasie:Dżakarta - Bombaj,z przerwą w podróży,bezpłatne siedmiodniowe zakwaterowanie w ich hotelu,dalej przelot na trasie Bombaj - Kair,przerwę w podróży do 30 dni lecz z własnym zakwaterowanie i dalej Kair - Rzym oraz dalej do Pragi.W dwu ostatnich państwach zakwaterowanie i utrzymanie musiałem zorganizować we własnym zakresie.
Takiej propozycji nie mogłem odrzucić tym bardziej,wstyd się do tego teraz przyznać ale CSA za mnie samego zaplanowały mój powrót.Zdejmując za mnie całkowicie planowanie i myślenie oraz co nie było bez znaczenia ponosząc w Indiach za mnie w części koszta utrzymania /kwaterując mnie w swoim hotelu/.
Teraz na mnie spadł tylko obowiązek złożenia w odpowiednich ambasadach wniosków o przyznanie wiz turystycznych.
Z wizami wszystko poszło jak po "maśle" indyjską dostałem tego samego dnia,na włoską czekałem parę dni a na egipską najdłużej bo całe dwa tygodnie i już myślałem,że nic z tego nie będzie bo przeloty CSA z Dżakarty odbywały się tylko dwa razy w tygodniu.Jednak i tym razem dobry los mi sprzyjał.
Jeszcze tylko w banku kupuję czeki podróżne,składam pożegnalną wizytę w biurze Radcy w samolot i w drogę do Bombaju.
W samolocie jeszcze milsza niespodzianka w śród pasażerów jest kilku rozmawiających w bardzo znajomym języku to obywatele czechosłowaccy powracający z jakiegoś kontraktu do kraju i teraz okaże się,że to tej grupie zawdzięczać będę tą gościnę linii CSA bo to właśnie im linia zapewniła siedmiodniowy pobyt w Bombaju a ja naprawdę nie mogę i dzisiaj powiedzieć dlaczego do tej grupy dołączyła i mnie.
W Bombaju kiedy wszyscy znaleźliśmy się w hotelu rezydent linii i mnie zaczął traktować na równi w czechosłowackimi obywatelami.
Przyznaję czułem się trochę nie bardzo - praktycznie nie wiedziałem na jakich zasadach tam egzystuję.
Domyślałem się,że nastąpiła jakaś pomyłka.Kto ją uczyniłem tego już nie miałem odwagi dochodzić.
A może to wcale nie była żadna pomyłka a tylko prezent linii CSA dla "stałych"pasażerów?
Ten tydzień spędziłem na wspólnych wycieczkach jakie rezydent dla nas organizował.Raz w życiu otrzymałem coś bardzo wartościowego za co nie musiałem zapłacić przysłowiowego grosza.
Bombaj nie muszę dodawać to największy handlowy port na oceanie.
Co zapamiętałem ?
Przepiękny położony podobno na ponad 200 ha parku i zieleni Pałac byłego gubernatora.Ten pałac i jego ogrody zwiedzaliśmy cały dzień od rana do głębokiego zmroku.Przepiękne komnaty,dywany,drzewa i kwiaty oraz ogrodowe fontanny w czasie zwiedzania zapierały dech w piersi i nawet w najmniejszej części nie próbuję ich piękna opisać.W tym pałacu podobno jest dwa tysiące komnat a gubernatora obsługiwała tysięczna rzesza hinduskiej służby.
Gmach kapitanatu portu Bombaj to równie przeogromny kompleks a w nim pomieszczenia z przepychem urządzonej restauracji w której jak zapewniał oprowadzający nas rezydent odbywały się pożegnania tych co wracali z Indii do Anglii oraz powitania tych co do niej przybywali.
Podobno przyjęcia i bale jakie z tej okazji tam wydawano równe były królewskim.
Kiedy ja to zwiedzałem akurat nikogo nie żegnano ani nie witano i nie mogę tego potwierdzić ale całe wyposażenie w jakie sale były wyposażone było podobno z tego okresu.
Ciągnące się kilometrami nadmorskie bulwary w dzień i w nocy pełne przechadzających się hindusów,przy bulwarach pełno ławek jednak na prawie wszystkich śpiących lub tylko leżących pariasów i nie ma mowy aby jakiś turysta z tych ławek skorzystał.
Bulwary położone jakieś 3 a może więcej metrów nad lustrem wody,co jakąś odległość zejście na plaże,jednak bardzo brudne lecz równie pełne ludzi.Wody oceanu wykorzystywane chyba głównie jako miejsca toaletowe.
Choć na ulicach jak w Dżakarcie obowiązuje lewostronny ruch to jego nieład taki sam a do tego śpiące lub stadami wałęsające się krowy.
Święta rzeka Ganges - której kolor wody przypomina kawę z mlekiem ale jej gęstość jest trudna do określenia.
Nie pretenduję do formowania dokładnych opisów tego kraju i Jego mieszkańców zrobiło to znacznie lepiej wielu światlejszych ludzi niż ja lecz już nigdy później nie będę widział tylu ludzi w jednym miejscu na ulicy co w Bombaju.Zdawało mi się nie jeden raz,że naraz ten cały tłum ludzi się zablokuje i spowoduje korek z którego nie będzie wyjścia.
A jednak tłum szedł i każdy Jego uczestnik szedł w sobie tylko wiadome miejsce.Potykając się jeden o drugiego nikt nikogo nie przepraszał ale też o to potknięcie nie miał żalu.
Człowieka o białej karnacji tak jak w Dżakarcie pieszo na ulicy spotkać można bardzo rzadko i jak mawiał nasz opiekun - nigdy nikomu na ulicy nie dawaj nic,gdyż możesz z tłumu natychmiast Cię otaczających nie ujść żywym.
Nie mogę potwierdzić nie próbowałem.
Przez tydzień czasu zwiedziłem wiele wspaniałych miejsc.
Nadszedł jednak jego koniec i czas lecieć do Kairu.
cd jutro |
|